Rozdział 7
Gdy się budzę, widzę na budziku, że jest 4:30. Obok mnie
leży Annie, przytulającą się do mojego ramienia. Lekko zdejmuję jej rękę i
wstaję . Szukam moich porozrzucanych po całym pokoju ubrań. Cicho je zbieram i
jak ostatni idiota, potykam się o butelkę stojącą na podłodze. Wspaniale.
Kiedyś wygrałem Igrzyska, a teraz nie umiem nawet cicho poruszać się w
ciemnościach. Annie się budzi.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić.
-Nie spałam. Chciałabym, ale nie mogłam. O której jest
śniadanie ?
-O 9. Wiesz …
-Wygram. Serio, dam radę.
-Nie wątpię w to – mówię z uśmiechem
Ona też się uśmiecha. Za kilka godzin będzie brała udział w
krwawej jatce, a mimo to się uśmiecha. Właśnie taka jest Annie. Robi rzeczy,
których nie mają odwagi robić inni, I chodź są to drobne rzeczy, to tworzą ją.
Tym właśnie różni się od innych kobiet – jest prawdziwa. Jest słodka. Jest
śliczna. Jest sobą.
Ubieram się,
kieliszki i butelki chowam do szafy, całuję Annie, mówię, że ją kocham, a potem
wychodzę i przekradam się do swojego pokoju.
*
-Jesteś silny. Przyłącz się do zawodowców. Jeśli arena
będzie wypełniona wodą – od razu pomyśl o sobie jako o zwycięzcy. Obadaj teren,
a potem szybko biegnij do Rogu Obfitości. Weź jakąś broń, najlepiej trójząb lub
włócznie i uciekaj. Możesz też od razu przyłączyć się do zawodowców, pozabijać
resztę i razem z nimi wziąć wszystko, co będzie w Rogu. To już pozostawiam
tobie.
-Dzięki. Za wszystko. – odpowiada Erick
-Dasz radę. – mówię z uśmiechem
-Tak, dam radę. Do zobaczenia ! – mówi i odchodzi, aby
pożegnać się z Seanią .
Prawda jest jednak taka, że już się nie zobaczymy. W tych
Igrzyskach może być tylko jeden zwycięzca, a ja obiecałem sobie, że zrobię
wszystko, aby to Annie nim była.
I wtedy widzę ją –jej brązowe, lekko falowane włosy
opadające na czarny, nijaki strój. Wszyscy trybuci są odprawiani w nim do
poduszkowca. Zauważam, że trzęsą się jej ręce. Koło nas już nikogo nie ma,
Erick z Seanią jakiś czas temu weszli do windy.
-Cześć – mówi
Chwytam jej ręce, całuję ją i mówię :
-Dzień dobry.
-Ten dzień wcale nie jest dobry. – zauważa – Ile mamy czasu
?
- Za 5 minut musisz być w poduszkowcu.
Milczymy. Wpatrujemy się sobie w oczy. Nic lepiej nie okaże
naszych uczuć. Nawet słowa.
-Mam plam – mówi z nadzieją w oczach
-Ja też – uśmiecham się i gładzę ją po włosach
-Mam nadzieję, że twój jest lepszy od mojego- i znów tak
słodko się uśmiecha
Przychodzi awoks i gestem pokazuje nam, żebyśmy weszli do
windy. Gdy wchodzimy, widzę łzę w jej oczach. Delikatnie dotykam dłonią jej
policzka i wycieram łzę.
-Przecież się jeszcze zobaczymy – mówię.
Kiwa głową. Wydaje mi się, że wcale w to nie wierzy. A ja
wierzę. Naprawdę.
Wchodzimy na plac, na którym stoi poduszkowiec.
-Kocham Cię – mówię.
-Ja ciebie też .
-Do zobaczenia .
- Żegnaj – odpowiada .
Patrzę się w jej oczy. Nie ma w nich ani trochę nadziei.
-Do zobaczenia – poprawiam ją .
Ale ona nic już nie mówi. Tylko puszcza moją rękę.
Patrzę, jak idzie do poduszkowca.
I sam przyłapuję się na tym, że płaczę.
*
Nie mam pojęcia, ile czasu minęło odkąd ostatni raz
widziałem Annie – może pół godziny, a może dwie. Siedzę w swoim pokoju, w
którym gapię się na ogromny telewizor. Wszystko odbywa się jak zawsze –
komentatorzy komentują, Kapitolińczycy się ekscytują, a mieszkańcy dystryktów –
opłakują. Mam wrażenie, że nic się nie zmieniło, lecz to nie prawda. Jest jedna
zmiana. Ma na imię Annie.
-Panie i panowie, Siedemdziesiąte Głodowe Igrzyska uważam za
otwarte ! – słyszę.
Nie mam pojęcia czemu, ale zamykam oczy. Z uśmiechem wspominam
czas spędzony z Annie – gdy pierwszy raz zobaczyłem ją podczas dożynek.
Dziesięć – mówi głos komentatora .
Jak się na mnie wydarła w pociągu.
Dziewięć.
I to jak ją przepraszałem, gdy miała rację.
Osiem.
Jej olśniewającą kreację na paradzie.
Siedem.
Pozytywny wynik indywidualnej prezentacji.
Sześć.
Słodki uśmiech, gdy wspominała o swoich umiejętnościach.
Pięć.
Czas spędzony w ciasnym pokoju z dwoma czerwonymi krzesłami.
Cztery.
Słowa, dzięki którym wybrnęła z kłopotów podczas wywiadu.
Trzy.
Wczorajszy wieczór.
Dwa.
Dzisiejszy poranek.
Jeden.
Pożegnanie.
Jednak teraz zdaję sobie sprawę, że to co było dotychczas to
sen. A gdy otworzę oczy, rozpocznie się koszmar.
Otwieram oczy.
Znów muszę przeprosić za tak długą przerwę. Nie mam jednak żadnego wytłumaczenia. Zdaję sobię sprawę, że ten rozdział może być trochę nudny, schematowy i krótki . Na to tez nie mam wytłumaczenia. Proszę o komentarze i dziękuję wszystkim, którzy zaobserwowali mojego bloga. : )
Jakiś czas temu trafiłam na twojego bloga i z niecierpliwością czekałam na kolejny rozdział :3. Fajnie się czyta twój blog, lecz te przerwy... mogą trochę zniechęcać xd Wiem, jak nieraz trudno się zebrać by coś napisać, a nie chce pisać się na siłę. Dlatego życzę dużo weny, byś częściej dodawała rozdziały :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia :*
Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale nie mam zupełnie czasu na nic :/
OdpowiedzUsuńMi się rozdział podoba, końcówka najlepsza
Mam jedną uwagę, "do widzenia" też jakby zakłada, że kiedyś się jeszcze będą widzieć, jakbyś chciała podkreślić, że Annie w to nie wierzy, może lepsze by było po prostu "żegnaj" xp
Pozdrawiam i życzę weny!
Hm.. rzeczywiście ! Już poprawione :> Bardzo dziękuję za komentarz : )
Usuńpisz dalej :>
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój blog. Wszystko przeczytałam w ciągu jednego dnia. ;) Liczę na więcej postów i chciałabym poprosić o zaglądnięcie na mojego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://hunger-games-new-story.blogspot.com/ <-- Mam nadzieję, że się spodoba :)
Halo ?! Gdzie notka ?! Ja chcę notkę XD!
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńMoże wpadniesz do mnie? Również piszę coś podobnego o Finnicku i Annie
Zapraszam na tą stronę:
http://finnick-and-annie.blogspot.com/
lub na mój profil:) tam na pewno znajdziesz
Pozdrawiam;)
Bardzo podoba mi się ten rozdział :) Szkoda, że nie ma kolejnych na razie :c Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz dalsze rozdziały :)
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś chce poczytać o Finnicku, to zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam przygodę z blogiem wiec zapewne zionie u mnie nudą ale mam nadzieję, że akcja szybko się rozwinie i Was zaciekawi :)