Rozdział 6
Siedzę pomiędzy dwoma Kapitolińczykami, którzy już od
dłuższego czasu debatują na temat tego, który trybut ma na sobie najładniejszy
strój. W końcu, na dźwięk nazwiska ,,Cresta’’ cichną i odwracają się w stronę
sceny, by obserwować i starannie zapamiętywać zdarzenia. Ja również odwracam
głowę i momentalnie moje serce zaczyna tak mocno bić, że mieszkańcy stolicy aż
podskakują na nieznajomy dźwięk. Jestem tak bardzo skupiony na czekaniu aż
Annie wyjdzie na scenę, że nawet nie dochodzą do mnie słowa tej dwójki. To
trochę tak, jakbym był pokryty nieprzepuszczalną dźwięk folią. W głowie ciągle
wirują najczarniejsze myśli, które
niemal drążą mi dziurę w głowie : A co jeśli wszystko się wyda ? Jeśli Caesar spyta
o to Annie, a ta, przestraszona zdusi w sobie słowa ? A nawet jeśli by się
dowiedzieli – czy ukażą Annie na arenie ? A może według Kapitolu powinienem być
do dyspozycji tamtejszych kobiet ? Annie byłaby wtedy przeszkodą, nieproszonym
utrudnieniem ich ,,idealnego’’ planu, którą trzeba będzie przy pierwszej okazji
skutecznie usunąć?
W odpowiedzi słyszę tylko niepewne ,,Witaj’’ , wydobywające
się z małych, zgrabnych ust przestraszonej właścicielki. Dociera do mnie, że
wywiad już się zaczął, więc próbuję się skupić, ale udaje mi się to dopiero
wtedy, gdy Caesar zadaje pierwsze pytanie :
-Powiedz mi, kochanie, jak podoba Ci się Kapitol ?
-Jest naprawdę ogromny ! I …. świecący. – odpowiada
-Tak samo jak ty dzisiaj .
Rzeczywiście, Annie wygląda olśniewająco. Ma na sobie długą,
beżową sukienkę z milionem świecących drobinek złota, które z każdym jej
ruchem, aż oślepiają widzów.
-Och, dziękuję. Tą piękną sukienkę zaprojektowała dla mnie
Jerra !
-W takim razie naprawdę dobrze trafiłaś ze stylistką . No
właśnie. Muszę Cię o to zapytać. Powiedz nam jak tam twoje relacje z twoim
mentorem- Finnickiem ? Pokaż nam się, przystojniaku !
W takim razie macham ręką, a światła są skierowane w moją
stronę, aby telewidzowie zobaczyli w jak ,,świetnej’’ formie jestem. Oczywiście
wszyscy myślą, że macham do prowadzącego, ale tak naprawdę witam się z Annie.
Przez sekundę patrzę w jej oczy – nie za długo, by nikt się nie zorientował,
ale wystarczająco, aby Annie odebrała moją wiadomość- Jestem skarbie, jestem.
Jej oczy nabrały wyrazu przerażenia : Co ja mam teraz
powiedzieć?
Uśmiecham się, co oznacza : Spokojnie, dasz radę !
Tak naprawdę, gdybym ja był teraz na jej miejscu, mimo
mojego talentu do kłamania, którego nauczyłem się od Snowa, zaciął bym się. Nie
powiedział ani słowa. Nie dał bym rady. Po prostu.
-Finnick to naprawdę mądry i życzliwy człowiek . Z takim
mentorem nawet nie śmiałabym umrzeć już
pierwszego dnia.
Och Annie, wygląda na to, że jesteś lepszą aktorką niż ja.
-No bo wiesz, Annie, Finnick to taki nasz miejscowy
podrywacz.- mówi Caesar i kładzie rękę na ramieniu Annie.
Widownia szleje. Kobiety piszczą. Mężczyźni chichoczą. Annie
siedzi przerażona. A ja ?
Wiem jedno : czuję jak nogi zaczynają się nade mną uginać.
Oczywiście Annie wie o tym całym planie Snowa, o tym jak postrzegają mnie
wszyscy Ci ,,ludzie’’. Głowa mi pęka, jakby od nadmiaru emocji. Patrzę na
Annie, trochę zawstydzoną i słodką zarazem . Podnosi się na chwile, aby
poprawić sukienkę i parzy się na mnie: Proszę zabierz mnie stąd!
Zamiast tego słyszę odpowiedź :
-Tak, słyszałam o tym. Trudno się dziwić. Kapitolińskie
kobiety są naprawdę piękne !
Osobiście, nie wymyśliłbym lepszej odpowiedzi. ,,Piękne’’
Kapitolińskie kobiety zaczynają piszczeć i wiwatować. Annie wymyśliła naprawdę
świetne kłamstwo. Mi tutejsze mieszkanki kojarzą się tylko ze sztucznością,
naiwnością, pieniędzmi i (dla nich) przednią zabawą, czyli podsumowując- niczym
interesującym. Zresztą mogę się założyć, że moje poglądy podziela reszta
mieszkańców i (w szczególności) mieszkanek dystryktów, w tym również - Annie.
Wywiad jednak toczy się dalej, z ust Cesara pada kolejne
pytanie, tym razem ( dzięki Bogu!) o zupełnie innej tematyce :
-Wyobraź sobie, że wygrałaś- mówi prowadzący- Czego
oczywiście Ci życzę – wręcz szepcze jej do ucha – I wprowadziłaś się do Wioski
Zwycięzców, a twoimi sąsiadami są Finnick i Mags. Jak myślisz, będziesz
aktywnie uczestniczyć w życiu Czwartego Dystryktu, czy przeciwnie- zaszyjesz
się gdzieś w swoich czterech kątach ?
-Hm… Jeśli by się tak stało, na pewno na początku dałabym
sobie przez parę tygodni spokój i zaszyła się w domu, a potem funkcjonowała jak
każdy.
Caesar otwiera usta, aby z pewnością skomentować wypowiedź
Annie, ale w tym samym czasie słychać coś w rodzaju dzwonka, który ogłasza koniec wywiadu.
-No niestety, musimy już kończyć. Naprawdę miło mi się z
tobą gawędziło.
-Mi również .- z uśmiechem odpowiada Annie, chociaż wiem, że
kłamie.
-Proszę Państwa, moim gościem była Annie Cresta z Dystryktu
Czwartego !
Bijemy brawa, zaczyna ryczeć muzyka, Annie schodzi ze sceny.
W końcu oddycham z ulgą.
Przepraszam za (naprawdę) długą przerwę. Jednak, sami wiecie- szkoła, zakończenie roku, nawiasem mówiąc, Igrzyska Śmierci! Postanawiam i obiecuję poprawę ! :) Oczywiście Proszę o komentarze!
Świetne, czekam na więcej ^.^
OdpowiedzUsuńWybaczam długą przerwę, sama też miałam urwanie głowy na zakończenie :p
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba, to jak Annie wybrnęła podczas wywiadu ^_^
Mam jedno zastrzeżenie, "(...)słychać coś w rodzaju dzwonka, który (jak mi się wydaje) ogłasza koniec wywiadu." Finnick jako mentor nie zna sygnału zakończenia rozmowy? Trochę wydaje mi się to absurdalne
Pozdrawiam serdecznie, czekam na ciąg dalszy i życzę pięknych wakacji ^_^
Weny! :D
Masz rację ! Dzięki za uwagę, opowiadanie już poprawione :)
UsuńHmm.. Powiem tak.. Czytam bloga od wczoraj no i czuję się po prostu zakochana w nim. Podoba mi się sposób w jaki piszesz. Czekam na dalsze losy Fannie. :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie.
Zapraszam bardzo serdecznie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com
Julites
Pozdrawiam.
Like!!!!
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga przypadkiem ale przeczytałam go szybko i bardzo mi się spodobał!
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie jeśli masz ochotę :)
Bardzo fajny blog. Czekam na następny rozdział :))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ,że tu :
Mam na imię Amy, choć inni mówią na mnie też Liszka. Mieszkam w Piątym Dyskrykcie. Nie mam przyjaciół, chłopaka. Szukam miłości, ale jej nie znajduję. Nie mam prawie nikogo.
Jest ciężko. Co roku moje życie jest zagrożone.
Pewnego dnia dzieję się to, czego tak się boję.
Trafiam na arenę.
Zapraszam : http://liszka-hunger-games.blogspot.com/
Pragnę cię poinformować, że nominowałam cię do Liebsten Award. Szczegóły za chwilę na moim blogu ------> http://clovediaz.blogspot.com/2013/12/liebsten-award.html .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Clove.